piątek, 21 maja 2010

nowe, nowe

I jestem. Za sobą mam 19,5 miesiąca mieszkania na ul. Paulińskiej w pewnym starym i bardzo zmęczonym mieszkaniu. W końcu powiedzieliśmy "dość". Dość przeciekających ścian, cieknącego sufitu, rodzącego się grzyba na ścianach i pokoju przechodniego. Od dziś będziemy mieszkać jak ludzie. Tylko czy cała reszta jaką gwarantować powinno życie też przyjdzie? przez ostatnie kilka dni chodziłam podekscytowana jak wariat, szczęśliwa - na myśl o nowym tak się napełniałam się radością niesamowicie szczerą. Otwartość na nowe i takie tam. Teraz znowu czuję lęk. I lekki żal, tęsknotę. Uczucia naturalne, tak samo jak to, co nas spotyka.
"...to przychodzi spoza nas."
A może właśnie ze środka nas samych?

czwartek, 6 maja 2010

akcja wariacja :)

Dni w pracy są szalone. Empik ma w sobie coś i bez wątpienia jest to niezastąpione. Otóż posiada...niezwykłe pokłady głupawek ze zmęczenia i tym podobnych. Niezliczone są cięte riposty, sztandarowe hasła i powiedzenia jakie rodzą się w umysłach przepracowanych ludzi.
Z cyklu "stoję na kasie i nie ogarniam"
- Może coś z naszej aury? - powinno być "oferty". Pojęcia nie mam skąd mi się aura wzięła. Lub kolejne:
Transakcja kartą kredytową. Karta już w terminalu, pojawił się komunikat wołający o PIN, podaję więc pinpad klientce i mówię:
- Proszę, paragon i transakcja (...)
Przyznaję, że w takich sytuacjach sama mam największy ubaw z siebie. Albo dziś. O 8 rano mieliśmy comiesięczne zebranie MJK (Myślę Jak Klient - akurat). Dyrektor wygłaszał mowę na temat standardów obsługi klienta i krok po kroku - co należy mówić i robić. I np., należy parafrazować to, co klient do nas mówi. Na co Sylwia:
- Chciałbym kupić płytę.
- A więc chciałby pan kupić płytę?
na co ja - a może film?
(Bartek po zebraniu pociągnął temat:
Czy chciałby Pan kupić płytę?
k- tak
b - tak???)
Następnie kwestia pytań zamkniętych. Przytoczyłam sytuację:
klient - szukam prezentu
ja - dla kobiety?
k - nie
j - dla mężczyzny?
k - nie.

Ogólnie to niestety więcej zapomniałam, ale i tak hitem było dziś wypuszczenie przeze mnie reklamacji w świat, pod niewłaściwy adres... ale to dłuższa opowieść. Grunt, że się śmiejemy i zdrowo jest.

poniedziałek, 3 maja 2010

budzikom śmierć

Piękne są poranki z perspektywy łóżka i kawy. Uchylone okno śpiewa najpiękniejszą melodię świata. Pada deszcz. Aż chciałoby się zacisnąć powieki i zostać tak na dłużej, najlepiej na cały dzień. Jednakże, achoj tam na morzach i oceanach! Czas wyruszyć na rejs, przed siebie! Zdobywać lądy, walczyć ze smokami. A dziś tych zapewne będzie sporo. Galeria Krakowska to miejsce interesujące pod względem społecznym. Spotkać tam można cały wachlarz ludzkich sylwetek, bez względu na porę dnia i dzień. Oni są zawsze. Przychodzą tam, żeby umilać nam czas, choć to my, umilamy ich. Choć zdarzają się wyjątki. Obsługa klienta bywa uciążliwa, w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Dziś znów idę na to pole bitwy. Postaram się sprowadzić swoje zwłoki potem z powrotem na łono mojej wysepki i opowiedzieć historie o strasznych klientelach i ich klątwach, misjach nie do wypełnienia i brakach asortymentowych. Czas start!

sobota, 2 stycznia 2010

Noworoczny Kaprys

Jak rzadko mam postanowienia noworoczne, tak tym razem postanowiłam zrobić coś ze swoim pisaniem, którego chwilowo nie ma (znaczy się jest - bo jest zawsze, tylko pytanie brzmi: gdzie?) I znajdziemy owo "gdzie", już moja w tym noworoczna, zdziesiątkowana głowa ;)